niedziela, 19 lutego 2017

#STYCZEŃ - 1 - UNOPENED

W czasach, w których przyszło nam żyć i na planecie, którą zwiemy domem zaszło wiele zmian. Zwłaszcza od czasów, w których mamy nadzieję żyją ludzie, do których wysyłamy tę wiadomość. Tak, wszystko idzie w przeszłość. To nasza ostatnia nadzieja. Jako rasa popełniliśmy wiele błędów. Być może zbyt wiele. Niczego nie da się już na prawić. Zbyt późno zauważyliśmy, jak bardzo zeszliśmy z właściwej drogi. Dlatego cała nasza nadzieja w przeszłości. Wysyłamy do was list, w którym opiszemy, jak przebiegała nasza ewolucja. Napiszemy go na papierze. Nie jesteśmy w stanie określić, do którego wieku ostatecznie trafi to, co wyślemy, a co się z tym wiąże – nie jesteśmy w stanie przewidzieć poziomu zaawansowania waszej technologii. Mniejsza o to, co zrobimy. Ważniejsze jest, co już uczyniliśmy.
Rasa ludzka należy do jednej z najniebezpieczniejszych. Nie dlatego, że jesteśmy najbardziej inteligentni czy wysportowani, czy mamy najlepszą technologię. Uznano nas za niebezpiecznych, bo krzywdzimy sami siebie. Poza nami jest naprawdę niewiele gatunków, których osobniki byłyby w stanie nawzajem się zabić. A my robiliśmy to praktycznie każdego dnia. Wojny, zamieszki. Nie raz wydawało się, że apokalipsa była już blisko. A jednak zawsze się odradzaliśmy. Być może o jeden raz za dużo.
Po XIV wojnie światowej, która wybuchła 24 stycznia 2468 roku stworzono specjalny sztab naukowców. Ludzkie serca połączyły się w jednej prośbie – o utopię. I właśnie to dostaliśmy. Albo tak nam się wtedy przynajmniej zdawało. Z perspektywy czasu wiemy, że to właśnie był początek prawdziwej apokalipsy.
Jedynym zadaniem naukowców było stworzenie czegokolwiek, co raz na zawsze wymaże ludzkie emocje. Po długich godzinach debat uznano, że to właśnie one odpowiedzialne są za wszelkie konflikty i niedoskonałości istniejące na tym świecie.
Cóż mogę rzec. Udało im się. Pół wieku zajęło im wynalezienie odpowiedniego przekaźnika i formuły. Kolejki, które ustawiały się przed drzwiami konsulatów i budynków rządowych zdawały się nie mieć końca. Nie tylko zażycie fiolki z wynalezionym preparatem ogłoszono jako wymagane prawnie, a ich niezażycie wiązało się z prześladowaniami, ale ludzie, zmęczeni walką, sami tego pragnęli. Wciągu wieku udało się zmienić planetę. Nikt już nie odczuwał emocji. Znaleziono nawet niedobitki ruchu oporu, który twierdził, że to emocje sprawiają, że jesteśmy ludźmi.
Wydawało się, że nastał złoty wiek. I być może tak właśnie było, bo dłużej niż sto lat nasze szczęście nie potrwało. Wszyscy zapomnieli o konfliktach. Nie wybuchały wojny, nie przelewano krwi, ale też nie okazywano życzliwości. Ludzie zmienili się w bezduszne maszyny, niezdolne do odczuwania choćby śladu emocji. Robili wszystko, co uznawali za dobre. I to rzeczywiście takie było, ale nie robili nic ponad to. Nie musieli. Nie odczuwali takiej potrzeby. Ubóstwo, bezdomność, osierocenie. Takie rzeczy też przechodziły w niepamięć. Och, a nauka? Ruszyła jak z kopyta. Rozpoczął się wiek wielkich zmian i wynalazków przekraczających najśmielsze wyobrażenia.
Ale ludziom było zbyt dobrze. Było zbyt spokojnie. Ich życia były zbyt nudne. Dlatego kilku naukowców nielegalnie opracowało kilka formuł. Każdą z nich można było kupić. Początkowo za niewyobrażalne kwoty, później niemalże za grosze. Czy sprzedawcy jakoś na tym ucierpieli? Oczywiście, że nie. Popyt na ich produkty rósł z każdym dniem i z każdym kolejnym klientem. Ich wynalazek okazał się więcej niż uzależniający. Ludzie nie przychodzili po niego raz na miesiąc czy tydzień, ale brali już po kilka na raz albo kilka w ciągu godziny.
Naukowcom tym udało się opracować emocje. Podawane w barwnym płynie w niewielkich buteleczkach. Wystarczyło to wypić i w ludzkim mózgu od razu zaczynały się reakcje chemiczne, które w swym ostatecznym rezultacie pozwalały na odczuwanie radości, smutku czy miłości.
Znów wybuchła wojna. Najgorsza ze wszystkich, bo niespodziewana. Ludzie nie byli w ogóle przygotowani, więc krew polała się bardziej niż na którejś z poprzednich ogólnoświatowych walk.
Oczywiście, udało nam się pojmać wszystkich naukowców. Ludzi, którzy posiadają szerszą wiedzę w tym zakresie również trzymamy pod specjalnym nadzorem. Osobniki odpowiedzialne bezpośrednio za wybuch wojny, a więc twórców butelkowanych emocji, stracono na miejscu.
Walki przybierały coraz bardziej zacięty wyraz. Ludzie nie odczuwali już emocji, magicznie dane im emocje ulatniały się z dnia na dzień. Ale odczuwali coś gorszego. Głód. Pragnęli więcej narkotyku, bo właśnie tym stały się dla nich emocje.
Od dwóch stuleci trwa już ta wojna. Populacja ludzka zmniejszyła się o 90%. Rasa ludzka nie ma najmniejszych szans na przetrwanie. Ja zaś jestem ostatnim żyjącym człowiekiem znającym się na chemii.
Na dowód tego, że mówię prawdę, do listu załączam niewielką paczuszkę. W niej znajduje się ostatnia, nieotworzona fiolka zawierająca w sobie rozpacz. Bo to ostatnia rzecz, którą ktokolwiek chciałby czuć, a którą wszyscy czulibyśmy teraz, gdybyśmy tylko mogli. Dla nas nie ma już ratunku, ale jeżeli nie popełnicie naszych błędów to nigdy się nie narodzimy. Narodzimy się w innej linii czasowej, która będzie lepsza i będzie miała przyszłość.

Uratujcie nas. 

piątek, 17 lutego 2017

STYCZEŃ



Jest to obrazek znaleziony na Pintereście, z którego wszystkie punkty zamierzam opisać na tym blogu. Pojawią się także podobne, z każdego kolejnego miesiąca. Zapewne ze sporym opóźnieniem, jak w tym przypadku :) Nie planuję raczej żadnej znanej pary z książek,filmów, gier czy seriali. Wszystko będzie autorskie :)